Forum Tokyo Mew Mew Strona Główna FAQ Użytkownicy Szukaj Grupy Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości Zaloguj Rejestracja
Tokyo Mew Mew
Forum na temat Tokyo Mew Mew! Kazdy zainteresowany mile widziany!
 W poszukiwaniu mew aqua... Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Khajitt
Profesjonalista
Profesjonalista



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 2183 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 3/7
Skąd: spod ciepłej kołderki...
PostWysłany: Śro 12:47, 11 Sty 2006 Powrót do góry

Chapter 1.
Dziewczyny już wiedziały, że Quiche usiłuje je nabrać na fałszywe butelki. Teraz szukały dzień w dzień, od wschodu do... wschodu, ale księżyca. Ichigo coraz bardziej się denerwowała, zwłaszcza, że przeszukały już całą Japonię.
-Gdzie ta *** woda może być?!-wkurzyła się Zakuro. Nikt jej nie odpowiedział. Nawet Purin solidnie przyłożyła się do pracy.
-Może ją przeoczyłyśmy?-przypuściła Retasu.
-My mogłyśmy, ale Masha jest niezawodny.-odparła Minto.
-***! Ten *** Shirogane mówił, że ta *** woda jest w *** Tokio, a przeszukałyśmy metr po metrze całą *** Japonię!!!- wybuchła Ichigo.

cdn


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Khajitt
Profesjonalista
Profesjonalista



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 2183 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 3/7
Skąd: spod ciepłej kołderki...
PostWysłany: Śro 19:26, 11 Sty 2006 Powrót do góry

Chapter 2.

-No trudno. Przeprawiamy się przez to *** morze i szukamy dalej.- zdecydowała Ichigo.
-Ichigo, ale...- zaczęła Minto.
-Żadnych "ale!"!!! Kto tu rządzi???- wrzasnęła Ichi.
Poszukiwania w Azji i Europie trwały. Masha wzniecał fałszywe alarmy, ale wody jak nie było, tak nie było.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Khajitt
Profesjonalista
Profesjonalista



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 2183 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 3/7
Skąd: spod ciepłej kołderki...
PostWysłany: Sob 17:44, 21 Sty 2006 Powrót do góry

chapter 3.
Przeprawili się przez Rosję i trafili, idąc na zachód(gdzie? kto ma 5 z geografii?) na Białoruś. Lecz i tam nie było mew aqua.
-No i ***, co?! Czy mamy powtórzyć Magellana?! ***!***!***!- klęła Zakuro.
-Ciszej, Purin się nauczy...
-A ***!
Nagle zza krzaków wyskoczyły istoty z pewnością nie mające dobrych zamiarów, gdyż niemal natychmiast zaczęły grzmocić kijami mew mew. Masha poleciał po pomoc(do Japonii Wink ), jednak "na poły ludzie, na poły zwierzęta" skrępowały i zawlokły do swojej wioski dziewczyny...

cdn


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Khajitt
Profesjonalista
Profesjonalista



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 2183 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 3/7
Skąd: spod ciepłej kołderki...
PostWysłany: Pon 15:57, 23 Sty 2006 Powrót do góry

chapter 4.
Do Ichigo powoli zaczęło docierać, co się dzieje dookoła niej. Widziała kilka istot takich jak te, które ją zaatakowały, ale nie mogła do nich podejść z powodu krępujących ją lin. Nagle podeszła do niej dziewczyna, która w połowie była wilkiem. "Tak jak Zakuro", pomyślała Ichigo.
-Mam na imię Nana, jestem, jak widzisz, Wilczarą. Szukacie może tego?- pokazała buteleczkę Mew Aqua.
-Tak! Skąd ją masz i po co ci?- zapytała Ichigo.
-Nasza Pani, Nari-kone, posłała kilku z nas, byśmy przynieśli ją z Japonii. Mamy cztery takie buteleczki. Pani chce, żebyście coś dla niej zrobiły.
-Ale co?
-Nie wiem. Kimże my jesteśmy, by Pani oznajmiała nam swą wolę?

cdn


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Khajitt
Profesjonalista
Profesjonalista



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 2183 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 3/7
Skąd: spod ciepłej kołderki...
PostWysłany: Czw 14:56, 26 Sty 2006 Powrót do góry

chapter 5.
Ichigo spojrzała zdumiona na Nanę. Jak to? Jakaś despotyczna władza?
-Co mamy zrobić?-zapytała.
-Dowiecie się jeszcze dziś, gdy tylko przyjdziecie przed oblicze Wielkiej Pani Enite.-odparła Nana.
-Kiedy?
-Gdy wróci Failles-kone razem z tym sympatycznym młodzianem, dowiecie się wszystkiego.
Enite? Nari-kone? Failles-kone? I jakieś zadanie? Nie, to nie było coś, na co Ichigo miała ochotę. I jeszcze jakiś "sympatyczny młodzian". Uznała, że jeżeli oni musieli je sprowadzać w tak brutalny sposób, nie może się spodziewać niczego dobrego.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Khajitt
Profesjonalista
Profesjonalista



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 2183 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 3/7
Skąd: spod ciepłej kołderki...
PostWysłany: Pią 15:02, 27 Sty 2006 Powrót do góry

chapter 6.
Ichigo zdecydowała się nie zabierać dziewczyn na spotkanie z ową tajemniczą "Panią". Nana poprowadziła ją przez wioskę do największej chaty.
-Co tak późno? Czekaliśmy na was.-odezwał się nieduży Wilczar. Ale Ichigo zobaczyła kogoś, kto odsuwał od niej wszelakie trzeźwe myślenie. Wink
-QUICHE!!!!!-wrzasnęła dziko.
-Zostaw go.-odezwała się dziewczyna z kocimi uszami.
-NIGDY!!! TO MÓJ WRÓG!!!!
-Jak chcesz.-oczy dziewczyny zabłysły. Nagle Ichigo poczuła słabość i osunęła się na ziemię.
-Wy, ludzie, jesteście tacy słabi w pojedynkę...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Khajitt
Profesjonalista
Profesjonalista



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 2183 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 3/7
Skąd: spod ciepłej kołderki...
PostWysłany: Pon 18:18, 30 Sty 2006 Powrót do góry

chapter 7.
-El-Lan, to brzydko zabawiać się ludźmi... ruscy ci nie wystarczają?-zapytał młody chłopak podobny do tej dziewczyny.
-No, masz rację, ale nie miałam innego wyjścia....
-Oddaj jej siły.
Ichigo poczuła powrót mocy witalnych. Wstała.
-Kto z was jest tą Enite-kone?-spytała głupio, chociaż widać było, że rządzi ten, kto ma największy miecz.
-To ja.-odezwała się inna kocioucha dziewczyna.-A ty jesteś ta Momomiya?
-Noooo... czego od nas chcesz?
-Chcemy się zabawić. Wasza drużyna i ten sympatyczny młodzian dostanie Zwierzarską przewodniczkę, po czym wyruszycie na poszukiwanie tego, co jest nie takie, jak inne, co wykorzystuje i daje się wykorzystać i co całą zimę nosi to samo ubranie.
-Eeeee?-zdziwiła się Ichigo.

cdn


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Khajitt
Profesjonalista
Profesjonalista



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 2183 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 3/7
Skąd: spod ciepłej kołderki...
PostWysłany: Wto 12:35, 31 Sty 2006 Powrót do góry

chapter 8.

-Że co? Ale co to jest?- zapytała Ichigo.
-Zagadka polega na tym, że TY musisz zgadnąć.- odparła Enite.-Kogo wybierasz na przewodnika?
-Eeee... tę tam.-Ichigo wzkazała czarnowłosą dziewczynę z kocimi uszami.
-Nari, pójdziesz?-Enite zwróciła się do dziewczyny.
-Jestem Kocianką czystej krwi. Nie zawacham się.-powiedziała Nari.
-A ty, sympatyczny młodzianie?-tu Enite zwróciła się do Quiche'a.
-Ja jestem słaby i sam, toteż potrzebuję dwóch osób...-poprosił Quiche.
-Jakich?
-Mam tu na myśli El-Lan i Tęczowy promień.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Khajitt
Profesjonalista
Profesjonalista



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 2183 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 3/7
Skąd: spod ciepłej kołderki...
PostWysłany: Śro 12:32, 01 Lut 2006 Powrót do góry

chapter 9.
-A więc już o tym wiesz?-zdziwiła się Enite.
-Wiem.-odparł Quiche. Ale Ichigo nie rozumiała, zwłaszcza, że do Quiche'a podeszła JEDNA dziewczyna- właśnie ta, która ją osłabiła.
-O co w tym chodzi?-spytała.
-Jedno jest ciało. Jedna jest dusza. Dwa są imiona.-zanucił Quiche.
-Kiedy wyruszacie?-zapytała Enite.
-Jutro o świcie.-powiedział zdecydowanie Quiche.-A ty, Kiciu?
-O świcie nie wstaję. Nie wstaję!-zaparła się Ichigo.-I nie jestem kicią!!!!
***
Nazajutrz Ichigo i reszta została brutalnie obudzona kubłem zimnej wody.
-Nari, jest noc...-Zakuro usiłowała odzyskać chociaż kilka chwil snu.
-Nie! Za pół godziny wstanie słoneczko! A my musimy wtedy już ruszyć! Losowaliśmy! Mamy szczęście, my idziemy na wschód, a ten sympatyczny młodzian na zachód. My mamy bliżej do celu! No już, wsta-je-my!!!-śpiewała radośnie Nari.
Tymczasem u Quiche'a obyło się bez wody. Już od kwadransa siedział on porzy ognisku, gotując owsiankę dla siebie, El-Lan(z Tęczowy Promień) i dla małej Miriam, adoptowanej córki El-Lan. Miriam była stuprocentowym człowiekiem.
-O? Quiche? Wstałeś wcześniej niż ja?-zdziwiła się El-Lan. Bo El-Lan zawsze wstawała jako pierwsza.
-Eee, nie ma co zwlekać. Mamy być pierwsi, żeby dostać Mew Aqua, to trzeba się spieszyć, nie?
-Pyszna owsianka. Zupełnie jakbyś był Zwierzarem.-El-Lan zbliżyła się do Quiche'a i wciągnęła powietrze.-Nie, nie jesteś.

cdn


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Khajitt
Profesjonalista
Profesjonalista



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 2183 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 3/7
Skąd: spod ciepłej kołderki...
PostWysłany: Czw 12:48, 02 Lut 2006 Powrót do góry

chapter 10.
Grupa Mewmew, pojękując często, szła na wschód.
-Startujemy z lepszej pozycji niż oni, bo my mamy bliżej do skupiska śmigiełki...-powiedziała Nari.
-Jee! Co to jest śmigiełka?-spytała Purin.
-To, co mamy znaleźć! Krzak taki! I mamy wrócić raz, że szybciej niż wroga drużyna, a dwa, że zanim wróci Księżniczka Lilawati, bo inaczej nie wygramy! Jeżeli żadna drużyna nie wróci przed Lilawati, to zwycięzcy nie będzie, a wtedy będzie druga konkurencja! No, ruszać się! Szybciej! Wleczecie się jak ker-ten!-warknęła Nari.
-Jee! Co to jest ker-ten?-spytała Purin.
-To taki robal.
-Kiedy postój?-jęknęła Minto.
-Wieczorem! Musimy iść czternaście godzin bez przerwy!
-Cooooo???- wyrwało się wszystkim, poza Purin.
***
-Miii Sad ...-jęknęła cicho Miriam. Mała w ogóle nic nie mówiła, tylko właśnie owe "Miii".
-Co, nóżki cię bolą?- domyślił się Quiche. -Masz rację, mamy ostre tempo, a idziemy już kilka godzin...
-Quiche, nie możemy się zatrzymywać... Przecież chcemy wygrać! -zaprotestowała El-Lan.
-Kto mówi o zatrzymywaniu?- zaśmiał się Quiche.- No, hopla!- wziął Miriam na barana. -Lepiej?
-Miii! Very Happy

cdn


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Khajitt dnia Czw 14:32, 02 Lut 2006, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Khajitt
Profesjonalista
Profesjonalista



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 2183 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 3/7
Skąd: spod ciepłej kołderki...
PostWysłany: Czw 14:32, 02 Lut 2006 Powrót do góry

chapter 11.
-Nie, ja już nie mogę!- jęknęła Minto. Nari trzepnęła ją w kark.
-Co jest? Wloką się i jeszcze narzekają! Powinno być dziesięć kilometrów na godzinę, a nawet sześciu nie ma! Powinniśmy przejść w dzień co najmniej sto kilometrów, a nie piętnaście! Nie dostaniecie dzisiaj obiadu!
***
-Mocno ścięte czy takie wystarczą?- zapytał z uśmiechem Quiche. El-Lan spojrzała na prowizoryczną patelnię.
-Dobre są. Gdzie nauczyłeś się smażyć jajka?- zapytała.
-U nas. Kradłem sąsiadom i robiłem sobie sadzone, jak byłem głodny...
-Miii!!!
-Co, smakują ci, Miriam?
-Miii! Very Happy
***
-Ale dlaczego mamy dwa posiłki dziennie i postój tylko na noc?- jęknęła Zakuro.
-Jejku, jak coś chcesz zeżreć, to sobie upoluj!-wrzasnęła Nari. Pocieszała się jedynie myślą, iż El-Lan również nie ma lekko, zwłaszcza, że będą przechodzić przez terytorium pseudokibiców. Wink
***
-Nie bójcie się, poradzimy sobie, ja i Tęczowa Mgiełka.- powiedziała El-Lan. Quiche stanął obok niej.
-Myślisz, że cię zostawię samą przeciw wszystkim?- zapytał Quiche.
-Chcesz mi pomóc? Ich są tysiące!
-Wiem.
-To NAPRZÓD!!!!!
Oboje nieźle się namachali, El-Lan swoim mieczem, a Quiche swoimi sztyletami. Gdy po pseudokibicach została tylko krew i strzępy, El-Lan doszła do wniosku, że nigdy nie spotkała nikogo tak mężnego jak Quiche. Podeszła do niego i pocałowała go w policzek. Quiche zarumienił się Embarassed aż po czubki uszu.

cdn


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Khajitt
Profesjonalista
Profesjonalista



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 2183 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 3/7
Skąd: spod ciepłej kołderki...
PostWysłany: Pią 11:56, 03 Lut 2006 Powrót do góry

chapter 12.
-El-Lan, ty jesteś ranna...-zauważył Quiche wieczorem.
-Eee, daj spokój, to tylko zadrapanie.-mruknęła El-Lan nie dając po sobie poznać, że cieszy się z troski Quiche'a. Chłopak zbliżył się do niej i polizał ranę. El-Lan spojrzała na niego zaskoczona. Skąd wie? Jak zrozumiał tajemnicę dwojga imion? I w ogóle- jak to się dzieje, że zachowuje się jak Zwierzar, choć tak nie pachnie?
-Eee... Quiche?-zwróciła się do niego.
-Tak?
-Glen, Quiche.Glen.
Oczy Quiche'a zaszły mgłą. Osunął się na ziemię.
-No dobrze... Teraz poszperamy sobie w jego umyśle...- uśmiechnęła się Tęczowy Promień(bo to robiła jako mag).
***
-Ja chcę do łóżka-jęknęła Minto.
-Widziałaś kiedyś włóczęgę, który by spał w łóżku?- warknęła Nari. Za jakie grzechy niebiosa pokarały ją taką bandą leniwych ludzi???
***
Tęczowy Promień siedzała nieruchomo z głową Quiche'a na kolanach. Przed nią tworzyły się obrazy tego wszystkiego, co kłębiło się w umyśle kosmity, nawet to, o czym sam Quiche nie miał pojęcia. Myśli... wspomnienia... uczucia...
-Aż tak?-szepnęła do siebie dziewczyna. Nagle Quiche poruszył się. Na jego twarzy pojawił się charakterystyczny grymas. Nie chciał wszystkiego pokazać.
-Drai.-Tęczowy promień wyszeptała mocniejsze zaklęcie. Quiche nadal walczył, lecz teraz dziewczyna przedarła się przez jego bariery. No, tak. Uczucie, które chciał ukryć. Miłość do tej dziewczyny, która rzuciła się na niego w domu Enite. Biedny chłopak. I wspomnienie... Jakiś blondas w niebieskiej szacie go strasznie pokiereszował. Teraz El-Lan była pewna, że trzeba mu pomóc. Nie wiedząc kiedy, zakochała się w nim.

cdn


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Khajitt
Profesjonalista
Profesjonalista



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 2183 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 3/7
Skąd: spod ciepłej kołderki...
PostWysłany: Pon 11:25, 06 Lut 2006 Powrót do góry

chapter 13.
-Aua.-jęknął Quiche.-Późno już... a łeb mi pęka jakby ktoś mi w nim grzebał.
-Przepraszam, Quiche. To ja ci tam grzebałam.-odparła El-Lan.
-Cooo??!! Shocked Wiesz już o mnie wszystko?!?!?!
-Niezupełnie. Kim był ten blondas w niebieskich łachach?
-Błękitny Rycerz... Evil or Very Mad On chce mnie zabić i wziąć Ichigo!
-Ichigo... To ta dziewczyna, która się na ciebie rzuciła?
-Tak... Ale ja ją kocham.
El-Lan spojrzała smutno na Quiche'a. Ruszyli w dalszą drogę.
-Ale... ten Błękitny Rycerz... strasznie jest silny, nie?
-Jest.
-A.. ja tylko... no...-El-Lan trochę się plątała. W końcu podała Quiche'owi bransoletę zdjętą z ramienia.
-Weź ją.-powiedziała. Quiche bez słowa włożył bransoletę. Nie wiedział, po co El-Lan mu ją dała.
***
-No już, wy tłuste kawały mięcha! Ruszać się! No, do przodu! Bo oni szybciej zdobędą śmigiełkę!- poganiała Nari. Ichigo uznała za cud, że dożyła do wieczora.
-Ichigo?
-K...kto?-ziewnęła Ichigo.
-Jestem Błękitnym Rycerzem. Chcesz czegoś ode mnie?
-Taaak... zlikwiduj tych z wrogiej drużyny. Na zachód poszli.
-Jak chcesz.

cdn


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Khajitt
Profesjonalista
Profesjonalista



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 2183 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 3/7
Skąd: spod ciepłej kołderki...
PostWysłany: Wto 11:42, 07 Lut 2006 Powrót do góry

chapter 14.
-Że co?? Nasłałaś na nich Blue Knighta?!!!- wściekała się Nari.
-Nooo...- mruknęła Ichigo. -W końcu chcemy wygrać.
-Ale jeżeli ktokolwiek z którejkolwiek drużyny nie wróci, to kwas! Nie ma zwycięzcy, a Mew Aqua otrzyma mag, czyli albo podzielą się Tęczowy Promień i Wodny Ptak, albo, jeżeli Tęczowy Promień zginie, Wodny Ptak dostanie "wodę". To po to, żeby drużyny się nie zabijały, bo Tęczowy Promień jednym skinięciem małego palca może nas wszystkich odesłać w nicość!- wrzasnęła Nari, po czym głos jej się załamał.- Nie chcę tam już wracać. Nigdy.
-Ty byłaś w nicości?
-Byłam. Tylko przez chwilkę, gdy rozgniewałam Wodny Ptak. I nie chcę tam wracać. Ta chwilka wydawała się być wiecznością.
***
Błękitny Rycerz dotarł do drużyny Quiche'a. Niewiele myśląc- jak to miał w zwyczaju- zaatakował. El-Lan błyskawicznie chwyciła za swój ulubiony miecz- długą na 1,666 m Tęczową Mgiełkę, o ostrzu niewyobrażalnie cienkim. Quiche sięgnął po swoją broń i obydwoje zaczęli siec Błękitnego Rycerza.
-Fuj, tak bezcześci święty błękit Pieśni.- mruknęła El-Lan.
-Pieśni?-zdziwił się Quiche.
-Tak, Pieśń jest błękitna i dlatego w Święto Wielkiej Pieśni wkładamy błękitne tuniki. No a masz!- El-Lan ponownie machnęła Tęczową Mgiełką przez szyję Błękitnego Rycerza. Gdy ten rzucił się na nią, głowa mu odpadła.
-No, będzie miał nauczkę.- mruknęła pod nosem El-Lan.
-Nie żyje?-spytał Quiche.
-Nie chciałam go zabić, więc będzie żył, ale będzie się trzymał z dala od nas.
-Jak może żyć... bez głowy?
-No cóż, i tak z niej nie korzystał... ale spójrz, tam, to śmigiełka! Bierzmy ją!

cdn


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Khajitt
Profesjonalista
Profesjonalista



Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 2183 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 3/7
Skąd: spod ciepłej kołderki...
PostWysłany: Śro 11:39, 08 Lut 2006 Powrót do góry

chapter 15
-No to wracamy!-ucieszył się Quiche.-Mamy szansę na zwycięstwo!
-Bardzo dużą. Nari mówiła, że one są strasznie powolne... nie potrafią chodzić z prędkością 10 km/h.-odparła El-Lan.
-A.. El-Lan... czy ty potrafisz kogoś zmusić... żeby się zakochał?-spytał Quiche.
-Nie. Potrafię jedynie rozbudzić miłość... ale to bardzo trudne zaklęcie. I musiałabym cię pokroić na kawałki.
-Dlaczego?
-Bo dopiero po śmierci osoby zdajemy sobie sprawę, jak bardzo ją kochamy.
-Ale... zabijesz mnie?
-Nie, nawet jeśli Ichigo cię nie kocha ani trochę, to ja cię przywrócę do życia. Inne zaklęcie wyzwala ze wszystkiego, co przeszkadza związać się z daną osobą...
-Czyli, jeżeli Ichigo mnie zupełnie nie kocha, to ożywisz mnie i ... zapomnę o niej?
-Nie. Nie będziesz jej kochał, ale o niej nie zapomnisz. Może zostaniecie przyjaciółmi albo coś...
-To wspaniale! Zrobisz to?
-Zrobię.
***
Nie chce mi się opisywać powrotu Quiche'a, El-Lan i Miriam do wioski, dość powiedzieć, że krzak niesiony na plecach ani trochę nie spowolnił tempa ich marszu. W wiosce powitała ich osoba, której się nie spodziewali ani trochę.
-Enite! Wróciłaś!-zawołała El-Lan.
-Tak, i jutro składam Przysięgę z Długowłosym. Tata wreszcie się zgodził. W końcu ma następców.-odparła dziewczyna.-Jak widzę, macie śmigiełkę? To wspaniale. Wygraliście cztery buteleczki Mew Aqua. Idźcie do Nany.
-No jasne.
***
Po kilkunastu dniach wróciła drużyna Nari, spocona, umazana ziemią i naburmuszona. El-Lan zaproponowała im kąpiel, na co skwapliwie się zgodzili.
-Pani Lilawati-kone wróciła. Idziemy do Wieży.-powiedziała Enite.-No, to znaczy-moja siostra. Córka Jego Wysokości... bue. Ale Lilawati jest w porządku.
Idąc po schodach, Quiche wcisnął Ichigo w rękę zgrabną paczuszkę.
-Dla ciebie, Kiciu.-szepnął i niemal natychmiast Ichigo szturchnęła go łoksiem w brzuch.
Po audiencji u Lilawati-kone Quiche klepnął El-Lan po ramieniu.
-Jestem gotowy.-powiedział.
-Dobrze. No to stań tu.
El-Lan kilkakrotnie machnęła Tęczową Mgiełką przez Quiche'a.
-Żegnaj, Ichigo.-powiedział chłopak. I rozpadł się na kawałki.

KONIEC.
(cd w następnej opowieści.)


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)